Forum  Strona Główna

 14.11.11- Skoki P/N - trening do Halowego Pucharu Rysuala

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Adrenaline




Dołączył: 08 Lip 2011
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk ;D

PostWysłany: Pon 23:05, 14 Lis 2011    Temat postu: 14.11.11- Skoki P/N - trening do Halowego Pucharu Rysuala

Weszłam powolnym krokiem do stajni. Padało. Ziewnęłam i spojrzałam na konie. Golden był zajęty jedzeniem swojej paszy, dopiero co wrócił z pastwiska i był okryty derką.
-No, Resio.- powiedziałam i chwyciłam plastikową i miękką szczotkę. Weszłam do boksu ogiera. Koń trącił mnie pyskiem, łypiąc oczami. Wstchnęłam, klepiąc go po szyi. -Ty się nigdy nie zmienisz, co?
Nagle odskoczyłam, bo o mało co by mi nie nadepnął na nogę. Zarżał, ale spiorunowałam go wzrokiem, a on, jakby przepraszając i skupił się na tym, co robię. Wyczyściłam go najpierw plastikową szczotką, bo miał zakleje. Potem wypolerowałam miękką szczotką. Wyszłam z boksu i chwilę męczyłam się z wydobyciem ze szczotki nadmiaru sierści. Kiedy skończyłam, odłożyłam szczotki i poszłam po rząd Respektozy.
Koń stał spokojnie (Jezu, o dziwo), gdy go ubierałam. Jeszcze tylko zapięłam ochraniacze i end. Wyprowadziłam ogiera z boksu.
Stanęłam przed stajnią i mnie zamurowało O.o.
-Super.- burknęłam.- Nieźle się rozpadało.
Na te słowa deszcz jeszcze bardziej się nasilił.
-Na złość mi robisz?
Z nieba spadła podwójna porcja kropel. Wolałam się już nie odzywać. Opuściłam głowę i postarałam się w miarę szybko dotrzeć do hali. Kiedy tam w końcu byliśmy, byłam mokra. Z Respekta spływały krople. Przetarłam go ręką i z żalem stwierdziłam, że jest cała w sierści. Wytarłam ją szybko, a potem dosiadłam ogiera.
Poprawiłam jeszczę na koniu parę spraw, w tym podciągnęłam kawałeczek popręg i założyłam toczek. Poklepałam go i zachęciłam do bardziej energicznego stępa. Koń uniósł dumnie łeb i kroczył elegancko. Przeprowadziłam go przez skalom, pilnując, by dobrze się wyginał, potem zrobiłam woltę. Kółko szybkim stępem, dla lepszej rozgrzewki. Wymyśliłam sobie, że robię slalom przez cavaletti. Konik bardzo dobrze wykonał polecenie. Wróciłam na koło i dałam mu znać, by przyspieszył. Jechałam teraz wolnym kłusem dookoła hali. Deszcz dudnił w szyby. Spięłam konia do ćwiczebnego kłusu i zaczęłam anglezować.
-Dwa kółka takim tempem dobrze ci zrobią.- powiedziałam. Koń miał dużo energii, więc chętnie szedł. Kiedy skończyliśmy to ćwiczenie, najechałam na slalom. Raz z jednej, raz z drugiej strony. Potem na kabaletki. Won unosił wysoko nogi i pozwalał lekko się prowadzić. Przejechałam na drugą część hali, gdzie ustawiłam przeszkody, z jakieś 70 cm. Spięłam go trochę łydką, wyciągnął kłus. Zebrałam wodze i złapałam odpowiednie tempo. Po takim kółeczku skierowałam go na przeszkodę. Przyspieszył trochę za bardzo, a przeszkodę pokonał z dużym marginesem. Poklepałam go. Czułam, że tryska z niego energia, ale na początku nie chciałam go przemęczać. Powtórzyłam najazd, tym razem z drugiej strony. teraz Won przyspieszył już na skręcie na przeszkodę. Od razu to wyczułam i kazałam mu zwolnić, bo to a miałam dyktować tępo. Won podporządkował się, odrobinę niechętnie, ale szybko. Skoczył delikatnie, już nie tak wysoko. Opadł lekko po drugiej stronie i skręcił na koło, jak mu kazałam. Postanowiłam podnieść poprzeczkę o jakieś 10cm. Poklepałam konia i nakierowałam go właśnie na 80 cm. Skoczył elegancko, bez zarzutu. Widocznie czekał na coś wyższego. Uznałam, że nie ma co podnosić je o 10 cm. Od razu ustawiłam 1m. Wiedziałam, że mu i tak to nie zrobi różnicy, a szybki wzrost wysokości drążka tylko zachęca go do dalszej pracy. Dosiadłam go i pozwoliłam jechać własnym tempem. Po chwili wróciłam do prowadzenia, zbierając wodze i kierując go na stacjonatę. Nastawił uszy i pogalopował zebranym na przeszkodę, skacząc ślicznie. Pogłaskałam go za to i pozwoliłam galopować, bo dalsze skoki wymagały szybkiego tępa. Zrobiłam woltę w galopie i podjechałam do metra. Ta sama historia- zero problemu. Podniosłam do 1.20m. Tutaj już musiał się skupić trochę bardziej. Puścił się galopem na przeszkodę, przeskoczył stacjonatę z porządnym marginesem, nie strącając poprzeczki. Poklepałam go i zmieniłam ustawienie. Teraz to był okser 130-100. Koń pogalopował sam na okser i pokonał go bez trudu. Postanowiłam znów skoczyć, tylko tym razem z ciaśniejszego kąta. Poprowadziłam go galopem, zrobiłam ścięcie. Res trochę się zagubił, ale skoczył. Nie strącił drąga, ale poprzeczka poruszyła się. Wróciłam na koło i stępowałam chwilę, żeby ochłonął. Potem wróciłam do kłusu na slalomie. Następnie cavaletti .Uznałam, że teraz sobie poradzi, podniósł wysoko głowę i pogalopował sam na okser. Zebrałam wodze i znów ciasno ścięłam. Ogier był przygotowany. Skoczył bez problemu, zostawiając jeszcze kawał nad przeszkodą. Poklepałam go mocno i ustawiłam rząd. 100 - 110 - 120. Tyle wystarczy. Pogalopowałam na przeszkody. Trzema susami pokonał przeszkody, rżąc radośnie. Uśmiechnęłam się i spięłam trochę, do szybszego galopu. Już czas na parkur. Wyglądał on tak:
[link widoczny dla zalogowanych]
1. 1m, stacjonata.
2. 115, stacjonata.
3. 100-120, okser.
4. 90, stacjonata.
5. 90-100-110, tripplebarre
6. 100 , stacjonata z desek.
7. 130 , stacjonata.
Wiedziałam, jakie odstępy były pomiędzy przeszkodami. Pomyślałam chwilę, gdzie mogę przyspieszyć, a gdzie zwolnić. Kombinowałam też, gdzie zrobić ścinkę. Kiedy miałam już opracowane, po krótkiej rozgrzewce (wolta i kabaletki w kłusie, galop pół koła) ruszyłam na nie szybkim galopem. Wonderland nastawił uszy i był przygotowany na skok. Jednym susuem przeleciał nad stacjonatą i ruszył wyciągniętym galopem na drugą. Czułam, jak pracuje jego każdy mięsień. Sus i już był za przeszkodą. Zrobiłam ścięcie i pokonałam okser, odejmując przy tym kilka sekund. Na razie bez strącenia. Kazałam mu zwolnić. Przeskoczył stacjonatę i dałam mu znak, by przyspieszył. Wielkim susem pokonał teipplebarre, nie przestraszył się też stacjonaty z desek, skacząc wysoko nad przeszkodą. Przeleciał ostatnią stacjonatę. Skończył parkur w świetnym czasie i bez strącenia drążka! Poklepałam go. Pomyślałam, że naprawdę dużym plusem jest jego prędkość i skrętność, (ale się zrymowało ;P) ale także i to, że się słucha. Zwolniłam i pozwoliłam mu odpocząć. Podczas stępa na luźnej wodzy masowałam mu szyję, aż w końcu się odprężył. Zeskoczyłam z siodła i zaprowadziłam go do stajni. Deszcz wciąż padał. Wprowadziłam go do boksu i rozebrałam, klepiąc po szyi. Wytarłam go do sucha. Masowałam mu szyję, robiąc małe kółeczka (T-Touch). Szybko się zrelaksował i stał z rozluźnionymi oczami i na wpół przymkniętymi oczami. Ucałowałam go w pyszczek i wyszłam z boksu, myśląc, jakie mam szczęście, że posiadam tak wspaniałego ogiera.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adrenaline dnia Pon 23:17, 14 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks I / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin