Spacer po stajni, nowi koledzy.

Bee.

Dzisiaj chciałam wziąć Dyzia, żeby zapoznał się ze stajnią i z jej mieszkańcami. Przypięłam smycz do jego szelek i pozwoliłam mu poszperać w trawie. Kiedy zbliżyliśmy się do stajni wzięłam szopa na ręce. Powoli weszłam. Wszystkie konie oczywiście od razu się zaciekawiły, więc mały czuł się pewnie troche obserwowany ;D Nie był jednak spięty. Wąchał po kolei każdego konia. Czasami łapał je za pyszczek i próbował przytulać.
- Haha ; D Nie no młody to nie twoja mama. - śmiałam się. - to nawet nie jest klacz.
Szopik patrzył się na mnie i nie wiedział czy robi coś źle czy o nic się nie czepiam. Pogłaskałam go i poszłam na halę. Ktoś miał trening. Stanęłam przy lekko otwartych drzwiach i przyglądałam się jak Dyziek reaguje na hasającego konia ;D. '
- Nic nadzwyczajnego nie?- Szop zaczął ziewać. - no na dzisiaj chyba dość wrażeń. Nakarmimy cię i pójdziemy spać.
Przytuliłam sennego szopa i powędrowałam do domu.