Odwiedziny - czyszczenie na dworze

Metka

w czasie nieobecnosci Chocky postanowilam odwiedzic klaczke. Nic skomplikowanego, zacznijmy od porannego czyszczenia. Bardzo zazdroszcze Chocky tak spokojnego i opanowanego konia, przy ktorym czyszczenie trwa doslownie 5 minut. Klaczka ladnie stala na uwiezie wyprowadzona przed stajnie. machala ogonem odganiajac pierwsze w tym roku muchy ktore natarczywie nei dawaly jej spokoju. Byla troche podlepiana w okolicach zadu, widac musiala polozyc sie na jakichs nieczystosciach. Przelecialam po klaczce kilka razy plastikowa szczotka i wyszorowalam pozadnie zadek. mniej roboty bylo z miekka bo praktycznie sie nie kurzyla. Nie gubi tez juz tak bardzo siersci wiec praktycznie pominelam ta czynnosc. Wzielam uwiaz w reke pozwalajac klaczy na poskubanie trawy kiedy sie wydluzyl. Przegladalam jej ogon i grzywe. W ogonie natrafilam sie na jakiegos dziada, albo inna koltuniaca rosline. Kiss Me stala grzecznie podczas wysiagania i nie wyrywala ogona. Kobieta skarb - opanowana i bez chumorow Wink

Dałam rudej chwilę czasu na swobodne skubanie zieleniny siedząc obok niej na płotku nieopodal gdzie lapałam promyki słońca z nadzieją na opalenie nóg. Niestety cos z tym słoncem nie bardzo... a to chmury, a to znow jakies nei ostre. kiss też wydawała sie znudzona staniem w jednym miejscu. Ciagnęla do boku do nowej trawy. nie to nie - wróciłyśmy do boxu