Adrenaline
Dołączył: 08 Lip 2011
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Słupsk ;D
|
Wysłany: Sob 20:36, 23 Lip 2011 Temat postu: 2.05.11r.- przyjazd do Exodusa i join-up |
|
|
Stanęłam z bijącym sercem przed domem. Co chwila wyglądałam na ścieżkę, czy przypadkiem nie nadjeżdża przyczepa. To był ten magiczny, niesamowity, wyczekiwany dzień- dzień przyjazdu MOJEGO pierwszego konia. Ściskałam niepewnie w dłoni trorbę z lustrzanką. W końcu pobiegłam do siodlarni, aby zostawić ten chwilowo zbędy ekwipunek. Wszystko robiłam w niedłużej niż pięć minut- nie mogłam pozwolić na to, alby przegapić wjazd przyczepy na teren stajni. Kiedy po chwili znów stanęłam przed domem, ujrzałam samochód i przyczepę, jadąco miękko za nim po asfalcie. Serce podskoczyło mi do gardła. Zaczęło bić tak szybko jak do allegro w muzyce. Samochód zwtrzymał się na parkingu. Ogier widocznie nie przepadał za przyczepą, bo o mało jej nie rozwalił. Facet niepewnie wszedł do wolnego miejsca obok konia, odwiązał węzęł z kółeczka i zaczął wyprowadzanie ogiera...który wychodząc omal nie zdemolował rampy. Mężczyzna chwycił go krócej, na co ogier odpowiedział kopem w powietrze. Przewoźnik wyprowadził z przyczepy najpiękniejszego konia, jakiego kiedykolwiek widziałam- srokato-bułany, przy czym złota sierść mieniła się niesamowicie w słońcu. Czarna, długa grzywa, opadająca lekko na umięśnioną szyję, długa grzywka opadająca na pysk, odsłaniająca inteligentne, brązowe oko. Kiedy spróbowałam odchylić mu delikatnie grzywkę z oka, ogier zarżał głośno i wykonał potężny skok, unikając dotyku.
-Nie jest zajeżdżony.- mruknął przewoźnik.- Cud, że w ogóle daje się prowadzić na...
W tym momencie ogier strzelił takiego barana, że mężczyna o mało się nie przewrócił. Rzucił gniewnie łbem i parsknął narowiście.
-No tak... Jak już mówiłem, to kupa mięśni, do tego uzdolniona, cholernie inteligentna i uparta . -facet chywił go krótko przy pusku, na co ogier uderzył go łbem.-Nie będzie z nim łatwo.
-Nikt tego nie mówił...- odparłam cicho, choć w sumie też byłam zaskoczona. Co ja sobie w ogóle myślałam.? Przecież ten ogier mnie rozniesie.
Mężczyzna wyciągnął rękę z uwiązem.
-Życzę powodzenia. - odparł i wsiadł do samochodu.
Patrzyłam, jak znika na ciemnym asfalcie, który zaczynał powoli się nagrzewać od ciepłego, jasnego słońca. Z rozmyślań obudziło mnie tak potężne szarpnięcie z drugiej strony uwiązu, że poleciałam do tyłu, przewracając się. Spojrzałam w górę: nade mną stała srokata kupa mięśni, która teraz patrzyła na mnie tymi swoimi pieknymi, ale dziwnymi <bo> oczami. Obserwowałam, jak ogier chwyta powietrze, patrząc na jego chrapy. Długa grzywa leciutko unosiła się przy końcach pod wpływem ciepłego, delikatnego wiatru. Koń parksnął, rzucając głową.
-Spokojnie...- szepnęłam. Nie miałam ochoty zostać rozgniecona. -Hej... Mały...
Mały... Już mogłam coś lepszego wymyślić.
Kiedy próbowałam się podnieść, ogier zarżał narowiście, sprowadzając mnie z powrotem do siadu.
-No tak... -mruknęłam.- Czyli nie mogę wstać.?
Ogier parsknął.
-Ty chyba nie masz do nikogo respektu...
I w tym momencie przyszłedł mi do głowy pomysł... Respekt... Ogier nie miał go do nikogo, wszyscy mieli go za to do niego... To będzie idealne imię.
-Respekt, spokojnie...-szepnęłam. Nie zawżając na parknięcia i narowiste ruchy, podniosłam się powoli z ziemi. -Spokojnie mały...
Popuściłam uwiąz tak, że wisiał swobodnie. Koń nie ruszył się z miejsca. Podeszłam do niego bardzo wolno, po czym ruszyłam do przodu, mijając konia. Zaskoczony moim zachowaniem nastawił uszy.
-Idziesz.?- spytałam. Popatrzył na mnie niepewnie.- Czyli, że nie.?
Staliśmy tak kilka dobrych minut, patrząc sobie w oczy.
-Proszę cię, Respekt...
Ogier stał niewzruszony, jednak, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, ruszył wolno za mną. Szłam niepewnie, myśląc o tej pięknej bestii za mną. Postanowiłam wpuścić go na lonżownik. Wparował do środka jak dziki. Zamknęłam ogrodzenie, weszłam na środek i obserwowałam zachowanie konia. Galopował dookoła, ze skulonymi uszami i rozwianą, lukrecjową grzywą. Po chwili zwolnił i badał otoczenie, nie zauważając mnie. Albo może udawał, że mnie nie widzi, bo czasem zerkał w moją stronę. Dałam mu chwilę, żeby się zapoznał z terenem. Wąchał piach, po czym zrobił krok w przód. Zerknął na mnie i zerwał się do galopu. Kucnęłam na środku lonżwonika, na co ogier automatycznie zwolnił. Zatrzymał się, a jego chrapy rozszeżały się, łapiąc ciepłe powietrze. Stał tak, przyglądając się temu "czemuś" na środku okręgu. Jednak nie odważył się podejść. Powoli wstałam, na co cofnął się kawałek. Pogoniłam go uwiązem, na co najpierw rzucił się do przodu, ale po chwili jego ruch się uspokoił i truchtał teraz eleganckim kłusem. Patrzyłam z zachwytem na tę dumną postawę, zrównoważony krok i ogon łagodnie falujący na wietrze. Ogier kłusował trochę czasu, nie mając zamiaru ustąpić. Patrzył na mnie dziwnie: jak dobry aktor czy iluzjonista, któremu udało się oszukać naiwne dziecko. Zaczął powoli opuszczać głowę. Oczy łagodnie mu się przymykały, uszy skierowały w moją stronę, a pysk ruszał się w specyficzny sposób, jakby Respekt coś przeżuwał. Patrzyłam z nadzieją na ten obraz. Powoli obróciłam się i kucnęłam. Ogier zwolnił. Stał tak przez chwilę, patrząc inteligentnymi oczami, niepewny, czy podejść. Niestety skoczył w górę, kopiąc powietrze. Nie ruszyłam się. Skoczył- wylądował, nadal nie ściągając ze mnie wzroku. W końcu podszedł do mnie wolno. Stał nade mną. Mógł zrobić co chciał. Nawet mnie staranować. Jednak nagle zerwał się z powrotem na koło. Wiedziałam, że jest zbyt pięknie. "Inteligenta bestia." pomyślałam. Jednak ogier zauważył, że jego zachowanie nic nie wskurało. I znów mnie zaskoczył: zatrzymał się tak samo szybko, jal ruszył. Popatrzył na mnie i podszedł powoli. Stał tak, nie wiedząc, co zrobić. Moje serce za to wybijało rytm walca. Czułam jego uderzenia w całym ciele, tak samo jak czułam ciepły oddech Respekta. Koń stał tak chwilę, która zdawała mi się godziną. W końcu, niespodziewanie trącił mnie pyskiem. Wstałam powoli, obróciłam się jeszcze wolniej i spotkałam z pyskiem ogiera. Pogładziłam go delikatnie, na co z początku zadarł głowę. Spojrzałam lekko w górę, na ogiera. Koń patrzył na mnie inteligentnie i w końcu pozwolił mi się dotknąć bardziej pewnie. Oparł łeb o moje ramię. Gładziłam go po szyi, łbie i czole, czując, że ogier zaczyna mi ufać, że zrobiłby dla mnie wszytko. Poszłam do drzwi- on za mną, w przeciwną stronę- on za mną, i tak ciągle. Byłam tak zadowolona, że nie można tego opisać słowami. Poszłam po szczotki, ale gdy chciałam go wyczyścić, spojrzał na mnie uparcie.
-Nie mam cię czyścić.?
Parsknął. Popatrzyłam na niego i jednak schyliłam się po szczotkę. Z początku bawił się ze mną, bo jak zbliżałam do niego szczotkę, to odchodził krok w bok. W końcu jednak pozwolił mi się wyszczotkować.
-Ale z ciebie przystojniak.- uśmiechnęłam się, odnosząc szczotki. Wróciłam z lustrzanką, robiąc ogierowi mnóstwo zdjęć: okazał się świetnym modelem. W końcu pogładziłam go po pysku.
-Dziękuję, że mi zaufałeś...- szepnęłam cicho.-Jesteś moim marzeniem.
Respekt spojrzał na mnie z ufnością. Parsknął cicho i trącił mnie łbem. Podpięłam mu uwiąz i zaprowadziłam go na pastwisko, aby zaznajomił się z terenami. Zrobiłam mu tam kolejną sesję fotograficzną, w końcu usiadłam pod potężnym drzewem na pastwisku, przeglądajac zrobione zdjecia i obserwując mojego idealnego, cudownego, perfekcyjnego i upartego Respekta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|