Forum  Strona Główna

 19.08.11r - Niedokończony wyścig przez spotkanie z lisem.

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Eviline




Dołączył: 13 Gru 2011
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:18, 02 Sie 2012    Temat postu: 19.08.11r - Niedokończony wyścig przez spotkanie z lisem.

Jak zwykle wszystkie konie bawiły się razem a moja sierota stała z boku mając wszystkich gdzieś. Wcale mi się to nie podobało. Westchnęłam dobitnie i przy okazji zdenerwowana machnęłam głową. Przebrałam się w strój zbiegając na dół. Nawet nie zatrzymałam się by założyć buty. W końcu po co skoro można je założyć wręcz biegnąc. Wyszłam ze stajni która była niemalże pusta dobiegając szybko do padoku. Zawołałam swoją Wiśniową pociechę. Ogier gdy tylko mnie usłyszał od razu podniósł łeb i zerwał się do galopu zatrzymując się tuż przed ogrodzeniem. Uśmiechnęłam się klepiąc go po szyi. Wyprowadziłam go przypinając mu uwiąz i chwilę później dając mu jego końcówkę do pyska. Ruszyłam w stronę stajni wiedząc że nie zwieje. Poruszał się koło mnie jak zwykle tańcując ile wlezie.
- To co? Przebiegniemy się trochę? - Zapytałam wesoło na co karosz mi odpowiedział rżeniem. Zaczęłam biec a ogier przeszedł do kłusa unosząc wysoko nogi i ganaszując się. Gdy znaleźliśmy się w stajni przypięłam go do dwóch uwiązów.
- Stój spokojnie Młody. - Poklepałam go wychodząc do siodlarni gdzie wygrzebałam jego sprzęt wraz z kuferkiem ze szczotkami. Wróciłam kładąc to wszystko ostrożnie i zabierając się do czyszczenia. Standardowo dałam mu jedną szczotkę bo już zaczął się kręcić. Przeczyściłam jego sierść z zaklejek których było pełno, rozczesałam grzywę i ogon ledwo dając radę z kołtunami i wyczyściłam kopyta mamrocząc pod nosem tylko "Jak ty mogłeś się tak ubrudzić. Tego się nie da wyczyścić". Przeszłam do siodłania. Poszło gładko. Jak zwykle kręcił się przy moim mocowaniu się z popręgiem ale daliśmy radę. Poklepałam go po szyi i poprawiając od razu strzemiona. Wzięłam ogłowie i zdjęłam Wiśniowemu kantar. Wariat od razu zaczął tupać nerwowo a gdy próbowałam włożyć wędzidło podnosił łeb. Skarciłam ogiera za każdym razem gdy to się powtórzyło. Znałam tego uparciucha i wiedziałam że w końcu poskutkuje. W końcu dałam radę włożyć mu ogłowie. Zachęciłam go do pójścia koło mnie trzymając wodze. Zaparł się i zarżał jakby chciał powiedzieć "Co ja małe dziecko jestem? Nie trzymaj mnie." Westchnęłam cicho przekładając mu wodze przez łeb by mu nie przeszkadzały i poszłam w stronę wyjścia ze stajni. Furiat poszedł za mną a ja jak zwykle pokręciłam głową. Na zewnątrz wsiadłam na niego i ruszyliśmy energicznie do przodu w stronę toru. przywitałam się po drodze z Dei która szła najwidoczniej do stajni a obok towarzyszył jej Filemon. Minęłam też Say na spacerze z Wikipedią. Kłusem w końcu dotarliśmy na tor. Rozgrzaliśmy się jeszcze trochę i wprowadziłam Potoka do bramki i czekałam aż się otworzą. Czekałam również na dźwięk. W tym czasie założyłam gogle. No i usłyszeliśmy. Dźwięk przeszywający ciało ale i zachęcający do wysiłku. Wiśniowy wiedział o co chodzi i wystrzelił do przodu niczym torpeda. Jednak po chwili zwolnił jakby chciał na spokojnie przebiec ten dystans by na końcu finiszować. Czułam jego pracujące mięśnie i miałam takie uczucie jakbyśmy się złączyli też duchem. Zrobiliśmy już jedno okrążenie. Wiśniowy ruszył pełną parą wyciągając swoje długie i potężne nogi. Meta była tuż przed nami i nagle zdarzyło się coś co nie powinno się stać. Jakiś lis czy coś w tym stylu przecięło nam drogę i stanęło jedynie na chwilę na torze po czym zniknęło. Młody się przestraszył. Gwałtownie zahamował wypychając mnie w przód po czym strzelił z zadu i bryknął wyginając się co mnie rzuciło lekko do tyłu. Na końcu zagalopował i wyrzucił mnie przez szyję. Upadłam na tyłek. Zdjęłam gogle patrząc jak Wiśniowy dostaje szału. Podeszłam do niego spokojnie.
- Wisienko kochanie spokojnie... - Patrzyłam na niego starając się zachować spokój. Pobiegał jeszcze w tę i we wte a ja usiadłam na barierce patrząc na niego i co jakiś czas go uspokajając. W końcu przystanął i podszedł do mnie jakby nic się nie stało choć zaczął machać łbem "Widziałaś jakie to było wielkie?!" mówiły jego oczy. Uśmiechnęłam się lekko i go obejrzałam po czym poklepałam.
- Na dziś mam już dość. Choć poszukamy ci jakiegoś przyjaciela. - Ruszyłam w stronę stajni a ogier oczywiście za mną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Boks VII / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin