26.12.2011r - Trening skokowy
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11 Następny

Chocky

-Laski, skaczemy parkurki? - Mruknęłam, pokazując palcem na resztę ustawionych przeszkód.
- Ustawimy wszystko specjalnie na Wasze potrzeby, nie Michał? Very Happy

- Zaśmiałam się, na co odpowiedział mi pokiwaniem głową z dezaprobatą. Zatrzymałam klacz do stępa.

Kana

Poprosiłam o mały skok-wyskok ze stacjonat 90 cm ;a Runisz energicznie najechał, przez co trochę za daleko wylądowaliśmy, a to znów zaowocowało zrzutką. Ogier bryknął trochę zaskoczony. Poklepałam go i poprosiłam o podniesienie. Skoczyliśmy stacjonatę 70 cm i potem znów na skok-wyskok. Tym razem pół paradami wymogłam na nim spokojne tempo i ładnie najechaliśmy. Tym razem dobre lądowanie i wysoki drugi skok. Pochwaliłam go i pogalopowaliśmy jedno okrążenie. Zwolniłam go do stępa i dałam chwilę odsapnąć.

Nojec

Uśmiechnęłam się ładnie do Chocky, do Michała i zaczełam kłusować w oczekiwaniu na parkur.

Karuchna

- Faaaajnie ale co ja, niedoświadczony żółtodziób skokowy mam jechać?-
Podjechałam bliżej Chocky by wywiedzieć się o wspomniane przez nią zadanie

Kana

Skinęłam na tak do Cho i dałam mocniejszą łydkę. Stępowaliśmy z ogierasem czekając na ustawienie przeszkód.

Joanne · Dołączył: 14 Mar 2011 Posty: 37 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Kucyk odsapnął a ja zobaczyłam jak Sonata szybuje swoim wielkim cielskiem nad przeszkodami. Fascynujący widok. W końcu jednak zebrałam wodze, przyłożyłam łydki i z galopu pojechałam mój kucykowy szereg. hop-fula-hop-fula-hop. Lekko, zgrabnie, potem mały baranek radości. Pochwaliłam malucha i najechałam na stacjonatę 70 cm. A co mi tam. Galop do przodu, ale pod kontrolą, "uwaga stacjonata!" i w zwolnionym tempie lot nad przeszkodą. Wylądowanie na drugą nogę, pochwała i zjeżdżamy z drogi następnym. Najechałam jeszcze raz i upatrzyłam sobie oksera 70 x 70. Jeden skok i zwalniamy reszcie. Dałam odsapnąć maluchowi w stępie.

Chocky

- Może najpierw 70siątki, kolejność będzie taka sama jak teraz. Najpierw pojedzie Joanne, później Karuchna, a następnie na rozgrzewkę Kana, ja, Skrzydlak i Nojec, co w na to? - Poprawiłam swój kask, dmuchając w pasmo grzywki, które opadło na moje czoło.

Karuchna

- Ta jest szefie! - Zaczęłam rozglądać się za Joann, która jak się okazało była za Sonatą, która stanowiła dla nich doskonałą osłonę przed moim wzrokiem

Joanne · Dołączył: 14 Mar 2011 Posty: 37 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Mnie pasuje, tylko odległości na kucyka dajcie - Odparłam śmiejąc się i klepiąc zmęczonego już z lekka kucorka.

Kana

zasalutowałam uśmiechnięta i ustawiłam się za Karr. Run raz dwa uspokoił oddech, nie było po nim widać zmęczenia ;3 pomiziałam go i zaczęliśmy robić ciasne wolty i ósemki.

Chocky

Michał uporał się z wskazówkami i zszedł na bok, idąc w moim kierunku. Ja sama schowałam się w narożniku. Chłopak oparł się o bok rudej, łapiąc mnie za kolano. Zmierzyłam go wzrokiem, zaraz jednak się uśmiechając. Czekałam na pierwszy przejazd.

>czekać na edit z zdj parkuru<

Joanne · Dołączył: 14 Mar 2011 Posty: 37 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Ej, ale jak wygląda parkur? - Powiedziałam zdezorientowana. Na hali stała masa przeszkód, a ja nieogar oczywiście słuchałam dopominającym się żarcia brzuchem a nie uchem.

Chocky

[link widoczny dla zalogowanych]

1 - czarny krzyżak 50 cm
2 - okser 60x60 cm
3 - żółta stacjonata 70 cm
4 - niebieski 60 cm krzyżak
5 - skok wyskok 50 cm
6 - okser 70 cm
7 - fioletowa stacjonata ze straszakiem 50 cm
8 - mur 70 cm

Wybaczcie super strzałki, hahaha Very Happy

Skrzydlata

- Ja? Parkur? Chybaście chore xD
Roześmiałąm się głośno, ale uznałam, że co mi tam... klasa LL będzie za nami Smile

Joanne · Dołączył: 14 Mar 2011 Posty: 37 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Okej

- Stwierdziłam z uśmiechem i ruszyłam. Zagalopowałam na lewo i jedziemy krzyżaka. Zaokrągliłam galop kucyka i hop, jesteśmy za. Trzymałam tempo i starałam się ignorować szarpanie ogierka, który wyczuł co się święci. Na odskoku łydka i leciiimyyy! Miękkie lądowanie, lekkie bryknięcie i galopczym dalej. Na chama ścięłam zakręt i wyprostowałam małego tuż przed przeszkodą, ten mimo to skoczył ją pewnie i lekko. Wylądowaliśmy na prawą nogę i na krzyżaka. Pararam pararam i już za nami. Tym razem pojechałam dość ładnie i na sam środek szeregu. Łydka na odskoku, potem kolejna i już jedziemy dalej. Poczułam jak Shetty zmienia się w jedną, małą, łaciatą kuleczkę i potem jak ta kuleczka leci nad okserem z chyba 20 cm zapasem, następnie miękko ląduje i dalej okrągło galopuje do następnej przeszkody. Stacjonata ze straszakiem hamowała kucyka, ale motywujący palcat z łydką parę fuli przed oraz na odskoku sprawił, że Shetty pokonał przeszkodę bez oporu i od razu polecieliśmy na mur. Rozciągnęłam go trochę, przez co spłaszczył skok, ale uszło nam to płazem. Na koniec strzelił z zadu, wykonał parę pięknych baranków i jakby nigdy nic zatrzymał się natychmiast po moim sygnale. Ukłoniłam się i klepiąc kucyka stępowałam gdzieś z brzegu.